Uczepił się Pan tego słowa " uwielbiam". Jest wiele innych podobnie " bezprawnie używanych. Na przykład " boski". U Sienkiewicza w "Quo vadis". Wprawdzie Sienkiewicz był też pozytywistą, ale nie można chyba zarzucić tej książce znieważania religii chrześcijańskiej. Co do "uwielbiam"- po zastanowieniu przyznaję Panu rację. Używane jest ono z nienależną przedmiotowi emfazą, na ogół ironicznie. Nawet w czasach Prusa słowo "wielbiciel" oznaczało osobę, do której ma się dystans. "Uwielbiam wielkiego potwora spaghetti' -doskonały przykład. Wprawdzie nie wiem co to za potwór, ale rozpoznaję język nastolatek.
Między wierszami odnalazłam inny nurtujący mnie problem. Świetny tłumacz Bartosz Wierzbięta używa języka nastolatek w tłumaczeniu filmów takich jak Shrek. Dla dzieci od 0 do 100 lat. Czy wyobraża sobie Pan jak strasznie nudny i nieadekwatnie przetłumaczony byłby ten film gdyby tytułowy Shrek mówił drętwym językiem. Wierzbięta jest dla innych tłumaczy niedościgłym wzorem. Nikt mi nie wmówi, że w zmowie z ciemnymi silami celowo psuje język młodego pokolenia. Ma po prostu wielki słuch językowy i potrafi trafić we właściwy ton. A że ten ton jest patetycznie ironiczny, że ironicznie nadużywa się wysokiego C- to znak czasów.
norwid